Ktoś wyrzucił dwa krzesła . Byłam akurat na spacerze z psem. Już z daleka wiedziałam, że jest w nich potencjał na twórczą realizację z działu majsterkowanie. Obejrzałam z bliska i proszę bardzo lite drzewo bukowe - krzesła w stanie idealnym, tylko trzeba nadać im nowy blask. Idealna okazją był wyjazd na wieś, gdzie w moim spichrzu mam warsztacik i potrzebne narzędzia. Akurat miałam w posiadaniu gąbkę tapicerską, bo robiłam wcześniej kojec dla psiaka, także siedziska i oparcie też do renowacji rzecz jasna. Miałam niewiele czasu na to wszystko i najpierw pomalowałam owe krzesła na kolor pomarańczy, potem czerwony i poprzecierałam. Niestety farba do końca nie wyschła i pomimo wszelkich starań w transporccie - po wyjęciu ich z samochodu wiedziałam, że trzeba wymyśleć coś innego. I tak zazwyczaj bywa, że z czegoś, co się zepsuło, albo jest w trakcie naprawy - przedmiot w trakcie pracy zaczyna nabierać zupełnie innego charakteru. Bo właściwie co za filozofia pomalować takie krzesła...